Od dłuższego czasu marzyła mi się tablica.
Taka w drewnianej ramie vintage.
Rozglądałam się wszędzie i nic odpowiedniego nie znalazłam aż....
pewnego dnia podczas wieczornego spaceru z psem ujrzałam obiekt moich marzeń:)))
Stała sobie rama przy wyrzuconych klamotach koło pojemników na śmiecie!
Nie mogłam uwierzyc....
okazało się, że rama jest dębowa i w dodatku o idealnym rozmiarze:)
Taka z marzeń w bardzo prostej formie.
Po zdarciu lakieru przez Pana męża ukazał się piękny kolor starego drewna.
Pozostawiłam ją taką surową bo po co poprawiac naturę?
Zapraszam na metamorfozę
zdjęcie przed
Miejcie oczy szeroko otwarte bo nigdy nie wiadomo kiedy napotkacie na "skarby"
Lilla
To fakt:)można trafić na cudeńka:))
OdpowiedzUsuńLudzie różnych rzeczy się pozbywają a inni poszukują.Całe szczęście, że nie trafiła do pieca.Co to tej ramy śmieje się, że byliśmy sobie przeznaczeni:)))
OdpowiedzUsuńNo wspaniale! Ja za tablicą nie tęsknię, bo... stałam przy tablicy 30 lat :-D Ale ta u Ciebie jest super!
OdpowiedzUsuń:-D
Na żywo drewno ramy wygląda na bardzo stare co mnie bardzo cieszy:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch Liluś, udało Ci się po raz kolejny wyłowić coś bardzo ładnego z tych "niechcianych" rzeczy. Mam jedną ramę pustą, drewnianą, jasną.........i czeka już ładnych kilka lat na "zagospodarowanie". Podsunęłaś pomysł. Dzięki. Buziaki:)
OdpowiedzUsuńDziałaj Wandeczko, tablica na pewno się przyda...Buziaki:)
OdpowiedzUsuń