Na początku listopada imbir powoli tracił już soczystą zieleń, co oznaczało, że nadchodził czas żniw... Nie ukrywam - ciekawość mnie zżerała czy doczekam się jakiegokolwiek plonu (w tym przypadku w postaci kłącza).
W połowie miesiąca imbir dość szybko zżółkł i stracił na wyglądzie (być może to przymrozek miał wpływ na szybszą wegetację). Nie czekając dłużej zabrałam się do kopania.
Czy było warto? Warto,i na pewno spróbuję jeszcze raz!